niedziela, 24 sierpnia 2014

Indyjski Sambar


Dopiero co wróciłam z Poznania , a już ruszam w kolejną podróż - tym razem do Indii. 
Do wspaniałego kraju pełnego kolorów, smaków i zapachów. Do krów chodzących po ulicach , do olbrzymich bazarków ze wszystkimi przyprawami o jakich tylko można pomarzyć i do wielobarwnych hinduskich świątyń...
Szkoda że to tylko drobna podróż kulinarna we własnej kuchni. 
Ale smak zupy sambar wszystko wynagradza. Jest ona bardzo rozgrzewająca a mocno wyczuwalny aromat przypraw idealnie łagodzi dodatek mleka kokosowego. 
Określiłam ją mianem mojego własnego (indyjskiego) nieba w misce. 

 Składniki: (na ok. 4 porcje)

  • 150 g. soczewicy
  • 4 ziemniaki
  • 2 marchewki
  • korzeń pietruszki
  • cebula
  • czerwona papryka
  • puszka pomidorów
  • pół szklanki mleka kokosowego
  • 2 łyżki oliwy
  • 1/2 łyżeczki kurkumy
  • 1/2 łyżeczki kuminu
  • 1/2 łyżeczki kolendry
  • 1/2 łyżeczki suszonej papryki ostrej
  • 1/2 łyżeczki suszonej papryki łagodnej
  • szczypta chilli
  • szczypta imbiru
  • kilka suszonych liści kozieradki
  • sól i pieprz
  • świeża kolendra do posypania
Wykonanie:
  1. Soczewicę gotujemy w osolonej wodzie ok.10 minut.
  2. W tym czasie obieramy i  kroimy wszystkie warzywa.
  3. W dużym garnku rozgrzewamy oliwę. Dodajemy kurkumę, kumin, kolendrę, suszoną paprykę i imbir. Prażymy ok.1 minutę cały czas mieszając. 
  4. Wrzucamy pokrojone warzywka , dokładnie mieszamy aby pokryły się przyprawami i dusimy ok. 5 minut od czasu do czasu mieszając. 
  5. Dodajemy pomidory z zalewą i 0,5 łyżki soli , wlewamy 3 szklanki wody i gotujemy ok.35 minut aż warzywa będą miękkie. 
  6. Pod koniec gotowania dodajemy soczewicę , mleko kokosowe , suszone liście kozieradki i chilli. Gotujemy jeszcze przez ok 2-3 minuty. Próbujemy i dodajemy sól i pieprz do smaku. 
  7. Podajemy przystrojoną garstką świeżej kolendry. 


poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Najprostsze spaghetti na świecie (i jedno z lepszych)


Teraz kiedy jest sezon pomidorowy , zajadam się nimi w ilościach hurtowych. Rano kanapeczki z pomidorami , obiad także pomidorowy a i na kolację zupa z pomidorami w roli głównej. 
Kocham malinowe. Powoli zatracam się w ich smaku , wgryzając się w kolejne czerwone cudo i czując sok skapujący po brodzie. 
Kiedy odkryłam ten przepis , wiedziałam co muszę zrobić. 
Popędziłam rowerem na mój mały Marysiński bazarek po malinówki. 
I zaczęłam gotować. 
Kiedy moja mama spróbowała tej potrawy powiedziała że lepszego i bardziej kremowego spaghetti nie jadła. A moja mama w kwestii makaronów jest niemalże ekspertką (mogła by jeść TYLKO spaghetti).
Ja powiedziałabym że to potrawa idealna - idealnie szybka , idealnie prosta , idealne pyszna. 
Radzę wam szybko pędzić do kuchni i tak jak ja , zatracić się w pomidorowym szaleństwie. 


Super szybkie kremowe spaghetti 

Składniki na dwie porcje (przepis pochodzi z tego bloga
  • 2 pomidory malinowe
  • 1/2 szklanki orzechów nerkowca
  • 1 łyżka koncentratu pomidorowego
  • 1/4 szklanki wody
  • 2 łyżki oliwy z oliwek
  • 2 małe ząbki czosnku
  • ok.150 g. pełnoziarnistego makaronu spaghetti
  • 1/2 łyżeczki soli 
  • świeżo zmielony czarny pieprz
  • garść świeżych listków bazylii
Wykonanie:
  1. Wstawiamy duży garnek z osoloną wodą do gotowania.
  2. Kroimy pomidory i wrzucamy do blendera (tak, razem ze skórą!) Dodajemy nerkowce , koncentrat pomidorowy i wodę.  Miksujemy na gładko. 
  3. Na patelni rozgrzewamy oliwę. Szklimy czosnek aż będzie złoty. 
  4. Kiedy woda w garnku się zagotuje , wrzucamy do niej makaron. 
  5. Wylewamy sos z pojemnika blendera na patelnię i doprowadzamy go do wrzenia. Dodajemy sól i gotujemy przez 4-5 minut , od czasu do czasu mieszając. 
  6. Dodajemy drobno posiekane listki bazylii i pieprz. Jeśli sos jest zbyt gęsty, dodajemy także troszkę wody. Próbujemy i doprawiamy jeśli to konieczne. 
  7. Odcedzamy ugotowany makaron i wrzucamy na patelnię. Mieszamy by wszystkie składniki się połączyły.
  8. Rozkładamy na talerze , oprószamy czarnym pieprzem , przystrajamy listkami bazylii i delektujemy się :) 




wtorek, 12 sierpnia 2014

Wegański Kraków


Przyznaję się , kocham Kraków. To moje miejsce na ziemi. Kocham jego każdą uliczkę , kocham gołębie na rynku i kocham zapach koni. Kocham ławki na plantach i herbaciarnie na Kazimierzu.
Kocham krakowskie poranki i spacery w nocy. 
Kocham również to że Kraków staje się prawdziwą mekką dla wegetarian i wegan - nowe roślinne restauracje i bary wyrastają jak grzyby po deszczu. Niedługo pod tym względem pobije Warszawę - to będzie dla mnie kolejny pretekst żeby się tam wkrótce przeprowadzić :)

Tymczasem wracam wspomnieniami do kulinarnych wędrówek , przygotowując ten mini-przewodnik.

1.Wielopole ul.Wielopole 3


                         



Bardzo ładnie urządzona , kameralna restauracja w której można napić się rożnych rodzajów wegańskiego wina i zjeść smakowity posiłek. Zamówiłam szaszłyki z tofu podawane z pieczonymi ziemniaczkami i sałatką. Bardzo smaczne , lekkie danie idealne na kolację. Dodatkowy plus za ładne podanie potrawy.


2.Momo ul.Dietla 49



 Bardzo przyjemny bar serwujący potrawy kuchni indyjskiej. Menu jest całkiem bogate , a pozycje wegańskie i bezglutenowe odpowiednio oznaczone.
Zamówiłam masala dosę - naleśnik zrobiony z mąki z ryżu i ciecierzycy z nadzieniem z pikantnych ziemniaków podawany z zupą sambar i sosem orzechowym. Muszę przyznać że danie było bardzo smaczne - naleśnik był cieniutki , ziemniaki dobrze doprawione , sos idealnie łagodzący pikantność potrawy. 
3.Nova Krova Plac Wolonica 12



Szczerze mówiąc na Novej Krovie się bardzo zawiodłam. Zamówiłam falafel burgera. Bułka sucha , warzyw mało a falafel jak zeschnięta kulka z cieciorki.  Słyszałam dobre opinie o tym miejscu , niestety ja ich nie potwierdzę. Może to tylko chwilowy spadek formy? 

4.Pod Norenami , ul.Krupnicza 11


Restauracja specjalizująca się w daniach kuchni orientalnej. Zjemy tu wege-sushi , przeróżne azjatyckie makarony i zupy. Ja skusiłam się na tybetańskie pierożki momo. Wyjątkowo smakowite , dobrze doprawione, ładnie podane, jednak porcja bardzo mała. Razem z mamą wydałyśmy ponad 60 zł a wyszłyśmy z (prawie) pustymi brzuchami. Wniosek: Do "Pod Norenami" trzeba przyjść najedzonym aby delektować się smakiem potraw. 
5.Blogger's Food , ul.Meiselsa 11






Uroczyście oznajmiam że według mnie Bloggers Food (dawniej Spółdzielnia) jest najlepszą w pełni wegańską jadłodajnią w Krakowie.Do tego jest całkowicie gluten-free , co jest kolejnym plusem. Co miesiąc ich menu będzie inne-przygotowywane przez kolejnego wegańskiego blogera.
 Zakochałam się w ich falaflu w naleśniku dosa od pierwszego kęsa i w następnych dniach przychodziłam już tylko tu. Udało mi się skosztować również wyśmienitej pomidorowo-szpinakowej lazanii , cukiniowo-jaglanego burgera w najlepszej bułce świata i chrupiących placuszków cukiniowo-botwinkowych podawanych z hummusem.
Wszystko niesamowicie świeże , pachnące i pyszne , gotowane od serca. Gwarantuje że jak będę jeść w Krakowie to tylko tam.