piątek, 11 lipca 2014

Lecznicowe życie cz.1


Wakacje spędzam podłączając kroplówki , robiąc zastrzyki i sprzątając kocie kuwety. Czasami babrzę się w surowym mięsie , rozdzielając je między głodne kocury.
Ale nie narzekam , bo mam staż z najfajniejszymi lekarzami weterynarii na świecie :) Codziennie rano jadę (rowerkiem) do pracy z bananem na twarzy , gwiżdżąc i śpiewając w rytm podskoków na wybojach.
Dużo się uczę - potrafię już włączyć aparat RTG , przygotować zwierzaka do operacji , pobrać materiały do badań. Nie nudzę się , cały czas mam ręce pełne roboty. Obserwuję codzienne życie weterynarza od podszewki. Przyzwyczajam się do widoku krwi i wnętrzności.  I pomagam.
Do tego  przez lecznicę przewija się masa ludzkich osobliwości - poczynając od zabawnego pana który śpi wraz ze swoim psem na posłaniu (w lecznicy!) ,przez przemiłą dziewczynę , której konik jest takim gapą że uszkodził sobie nogę idąc stępa , kończąc na pani która smaży swojemu pieskowi naleśniki.
Jest jeszcze biedny poczciwy Skrętek - kocina do adopcji. Po przebytym zapaleniu ucha środkowego ogłuchł i ma problemy z zachowaniem równowagi. Ale nigdy nie spotkałam tak uroczego i kochanego kocurka. Do wszystkich się łasi (szczególnie lubi psy!) i jest naszą lecznicową maskotką.

Uroczy Skrętuś

Dużo się dzieje , naprawdę dużo. Niech ktoś mi teraz powie że wakacje w mieście są nudne.
Wracam codziennie po 15 do domu , zjadam makaron z pesto albo zapiekankę zrobioną poprzedniego dnia , idę z moimi piesełami na spacer i odpoczywam. I czytam. Nadrabiam książkowe zaległości , sięgam po kolejne pozycje z mojego stosiku oznaczonego etykietką "do przeczytania".
 Od rozpoczęcia wakacji pochłonęłam już 4 książki. Naprawdę cudnie jest tak wrócić po (pozytywnie) męczącym dniu do domu i nie musieć już nic robić tylko czytać i pić herbatę. Ach , no i prać fartuch który jest cały w sierści i w żółtawej wydzielinie z nosa miluśkiego kocura Czarusia , którego męczy uporczywy katar.

Przystojny Czaruś
Zwierzaki są wdzięczne , ludzie są wdzięczni ,  a ja jestem szczęśliwa. Już od dłuższego czasu nie czułam się taka potrzebna i doceniana. Naprawdę , jest świetnie.

3 komentarze:

  1. Zazdroszczę pracy, która daje tyle satysfakcji :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniale, że jest miejsce, w którym czujesz się w taki sposób. Czasami mam wrażenie, że zwierzęta, choć nie mówią, bardziej doceniają dobre cechy (takie jak np. wrażliwość, opiekuńczość) ludzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak , to prawda. Szczególnie zwierzęta które kiedyś były skrzywdzone przez człowieka np. ze schroniska , są bardzo oddane i za opiekę odwdzięczają się bezgraniczną miłością (:

      Usuń